$theTitle=wp_title(" - ", false); if($theTitle != "") { ?>
25 Maj // php the_time('Y') ?>
Pielgrzymki parafialne
25 Maj // php the_time('Y') ?>
Święty Jan Paweł II w homilii z 23.05.1992 roku powiedział: „Aby wypełniło się w dziejach ludzkości Królestwo Boże, nieodzowna jest Boża moc: moc z wysokości. Nie wystarczą siły ludzkie, nie wystarczy sama tylko ludzka inteligencja ani ludzka wola, ani żadna ludzka sprawność czy umiejętność. Tylko w mocy Ducha Prawdy możemy być świadkami Chrystusa. Tylko w mocy Ducha Prawdy możemy być Kościołem.” Człowiek w życiu dokonuje wyborów, które nie tylko mają wpływ na codzienność, lecz także na stan duszy. Odwrotnie, życie religijne, modlitwa, Msza św., decydują o jakości życia codziennego. Często człowiek boryka się z problemami, a ich rozwiązanie leży w zasięgu dłoni, byle tylko dostrzec je w perspektywie wiary. Często człowiek wiary nie dostrzega Boga i mówi: „to muszę zrobić sam, w tym mi nikt nie pomoże.” W tym miejscu warto przypomnieć stare opowie danie o ojcu i synu wędrującym wąską, górską ścieżką. W pewnym momencie trafiają na głaz uniemożliwiający dalszą wędrówkę. Syn próbuje głaz odwalić, obejść, – bezskutecznie. Wreszcie mówi do ojca: „nie da się iść dalej – wykorzystałem wszystkie możliwości przejścia na drugą stronę.” Ojciec odpowiada: „nieprawda – jeszcze nie poprosiłeś mnie o pomoc”. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego po raz kolejny uświadamia nam znaczenie ludowej maksymy: „bez Boga ani do proga.” Nie sposób normalnie żyć na tym świecie bez mocy Ducha Prawdy. Na próżno ktoś został wyposażony w dary mądrości, rozumu, rady męstwa, umiejętności, jeżeli nie potrafi lub nie chce na co dzień z nich skorzystać. Nie wystarczą ludzkie siły i sprawności do budowania Królestwa Bożego. Grzeszy pychą kto twierdzi, że sam zawdzięcza sobie wszystko.
17 Maj // php the_time('Y') ?>
Człowiek ciągle czegoś szuka. Najwięcej tego, co dotyczy jego codziennego życia – chociażby okazyjnego zakupu. Czasem łapie się na tym, że poszukuje szczęścia. Od rozpędzonych współczesnych ludzi można często usłyszeć, że poszukują „świętego spokoju”. Kogo szukacie? Dlaczego spoglądacie w niebo? – to pytania, które padają po Wniebowstąpieniu Jezusa. No właśnie czego szukają świadkowie Wniebowstąpienia? Patrzycie w górę i nic nie wypatrzycie. Spojrzycie w dół i jakaś pustka. Jak to jest kiedy pozostaje żal po kimś kto definitywnie odszedł. Szara codzienność przykurzy tęsknotę, a zwątpienie zabije nadzieję. Darmo bezskutecznie patrzeć w górę trudno też chodzić po ziemi. Do poszukiwań trzeba światła i szerokiego horyzontu – frontu poszukiwań. Trzeba czasem przystanąć, wziąć światło i rozejrzeć się. Zaczerpnąć Światła Bożego Słowa i zobaczyć życie w innej perspektywie. Pełnię prawdziwego Życia, które ma konkretny sens i cel. Tak jak Apostołowie z Góry Przemienienia czy z Góry Wniebowstąpienia trzeba zejść do codzienności, ale już inaczej – kierując się Bożym Światłem. Dzień Wniebowstąpienia nawiązuje do Bożego Narodzenia czy raczej Zwiastowania – naturę ludzką: przyjął odkupił odnowił wyniósł do nieba Przypatrując się Apostołom na górze Wniebowstąpienia nie trudno nie zauważyć żalu, smutku, tęsknoty. Niektórzy zawiedzeni bo spodziewali się przywrócenia królestwa Izraela, większość jednak tęskniąca za namacalną obecnością, poczuciem bezpieczeństwa, miłością, możliwością odniesienia się w każdej chwili. Ale jest przecież obietnica Ducha i oto jestem z wami aż do skończenia świata. Spełnienie tęsknot jest w modlitwie i Mszy św.
11 Maj // php the_time('Y') ?>
Przykazanie miłości Boga i bliźniego jest podstawowym prawem każdego chrześcijanina. To właśnie czynna miłość była tym co wyróżniało pierwszych chrześcijan od „reszty świata”. Mistrz nie tylko naucza o konieczności miłości posuniętej aż po ofiarę, bezinteresowną, otwartą i czystą. Sam daje jej przykład przez ofiarowanie życia za przyjaciół swoich, nawet nie pytając, czy są w stanie docenić wartość tej ofiary. Wyrażać naszą miłość Bogu jest stosunkowo łatwo. Gorzej, kiedy przychodzi nam konkretnie okazać ją bliźnim. Jeszcze życzliwym nam przyjaciołom miłość okazuje się łatwo. A co wtedy, kiedy trzeba w okazywaniu miłości pokonać barierę niechęci, uprzedzeń i zniżenia się do „pogardzanych przez ten świat”. Chrystus mówi: „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”. Miłość jest czymś co stanowi fundament naszego serca. Ją się czuje lub nie. Ktoś kto ma serce przepojone miłością nie musi zmuszać się, czy zastanawiać nad formami jej okazywania. Dzieje się to niejako spontanicznie. Dlatego warto sobie często zadawać pytanie o naszą hierarchię wartości, o to co się dla nas tak naprawdę liczy, by stwierdzić czego w nas jest więcej: miłości czy egoizmu. Często słyszymy o kojącym wpływie choćby tylko milczącej obecności kogoś kochającego. Czasami świadomość, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto o nas dobrze myśli i tą myślą jest z nami, potrafi ratować nawet życie. Św. Jan Paweł II powiedział: „ Boski Nauczyciel wyjaśnił, co znaczy być Jego przyjacielem: sługa nie wie, co czyni pan jego; przyjaciele natomiast znają się do głębi, ponieważ przyjaźń zakłada wzajemną otwartość. Przyjaciel rozumie, akceptuje i broni swojego przyjaciela; w pewnym sensie uczestniczy w jego życiu.”. Czy my godzimy się na taką przyjaźń wobec Boga i bliźnich?
3 Maj // php the_time('Y') ?>
Owoce nie rosną same, tak w powietrzu, lecz są jakby przedłużeniem krzewu, drzewa. Są z nim zrośnięte, wyrastają z niego, czerpią z drzewa soki – czyli to, co jest konieczne do wzrostu. Owoce, które przedwcześnie opadną z drzewa, są jeszcze niedojrzałe. Są cierpkie, twarde, niesmaczne. Najbardziej cenimy te, które aż do czasu zbioru dojrzewają na gałęzi. Wszczepienie w Chrystusa dokonuje się w sakramencie chrztu. W nim otrzymujemy dary, łaski, rozwija się w nas zapylony pączek kwiatowy, który w przyszłości ma wydać owoce. Rozwijający się owoc potrzebuje składników odżywczych. Chrystus karmi nas Eucharystią, z niej czerpiemy siły do duchowego wzrostu. Kiedy pojawia się na liściach, na owocach pleśń grzechu, wtedy konieczne jest oczyszczenie – sakrament pokuty. W przeciwnym razie owoce zaczynają gnić. Tak też jest z wnętrzem człowieka – jeżeli trwa w grzechu i nie chce się poddać oczyszczeniu – psuje się, pleśnieje, nie przynosi owoców, umiera. Ewangelia mówi, że po to jest oczyszczenie, by obfitsze były owoce. Trwa w Chrystusie – kto trwale jest z Nim złączony. Ja i Chrystus, dwie osoby połączone. Św. Paweł powie: Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus (Gal 2, 20). Możemy teraz popatrzeć na wiarę jako na bardzo ścisłą więź z Chrystusem. Jest to życiodajna więź. Żyjemy życiem Bożym, życiem w łasce. Kto nie trwa, ten umiera! Z trwania ma wynikać druga cecha dojrzałej wiary – owocowanie. Wiara łączy się z życiem, wpływa na postawę względem Boga i drugiego człowieka. Powinna kształtować nasze wnętrze tak, abyśmy stawali się coraz lepszymi i według niej postępowali.